Komunikaty dotyczące uprawy i ochrony róż
Edyto - te liczne małe czarne plamy, to mogą być objawy niedobory manganu, ale pewności nie dam. Bez badań nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, choć objawy są podobne. Powinny być widoczne z reguły tylko na starszych dolnych liściach.
Nie podoba mi się też ten brązowy pęd na ostatnim zdjęciu. To jakaś pozostałość po zimie, która nie została wycięta? Takie pędy są dobrym źródłem infekcji.
Nie podoba mi się też ten brązowy pęd na ostatnim zdjęciu. To jakaś pozostałość po zimie, która nie została wycięta? Takie pędy są dobrym źródłem infekcji.
Niekoniecznie to jest przyczyną tych dolegliwości, ale jakoś tak to rzuciło mi się najbardziej w oczy. Nieznaczna chloroza może też być przyczyną okresu suszy (u nas np. długo deszcz nie padał). W czasie suszy składniki pokarmowe mimo, że występują w glebie nie są pobierane w wystarczającym stopniu, dlatego w takich okresach można się spodziewać lekkiego przebarwienia liści.
Liście na dwóch ostatnich zdjęciach mogą być oznaką infekcji. Czy po usunięciu liści widać kolejne żółknące liście?
Liście na dwóch ostatnich zdjęciach mogą być oznaką infekcji. Czy po usunięciu liści widać kolejne żółknące liście?
Dokleję się do wątku, jeśli można. Róże na naszej rodzinnej działce rosną od lat. W tym roku postanowiłam uporządkować miejsce wokół róż rosnących przy altanie. Ponieważ wcześniej była tam "goła" ziemia, pleniło się zielsko. Wyłożyłam więc (po uprzednim wypieleniu i odżywieniu róż) rabatę czarną folią plecioną, po czym wysypałam żwirem zakupionym w żwirowni, podobno wypłukanym. Teraz widzę jaki popełniłam błąd!
1) Po pierwszym podlaniu ze żwiru spłynęła biała woda. Wszystko poszło w glebę, dając jej zapewne odczyn zasadowy.
2) Wyczytałam gdzieś później, że róże potrzebują gleby przepuszczalnej, korzenie muszą "oddychać", czego nie zapewnia im foliowo kamienna kołderka. Efekty widzę już teraz, róże bardzo kótko i nędznie kwitły.
3) Płatki zwiędłych róż opadają na kamienie. Wyzbieranie tego jest robotą dla... ćwiczących cnotę cierpliwości. Podobna historia jest z podłożem z kory. Wygrabić tego nie można... Może ktoś ma jakiś genialny, albo całkiem banalny pomysł, który mi nie wpadł do głowy?
Zamierzam tą osłonę gleby pod różami zlikwidować, czy popełnię kolejny błąd?
1) Po pierwszym podlaniu ze żwiru spłynęła biała woda. Wszystko poszło w glebę, dając jej zapewne odczyn zasadowy.
2) Wyczytałam gdzieś później, że róże potrzebują gleby przepuszczalnej, korzenie muszą "oddychać", czego nie zapewnia im foliowo kamienna kołderka. Efekty widzę już teraz, róże bardzo kótko i nędznie kwitły.
3) Płatki zwiędłych róż opadają na kamienie. Wyzbieranie tego jest robotą dla... ćwiczących cnotę cierpliwości. Podobna historia jest z podłożem z kory. Wygrabić tego nie można... Może ktoś ma jakiś genialny, albo całkiem banalny pomysł, który mi nie wpadł do głowy?
Zamierzam tą osłonę gleby pod różami zlikwidować, czy popełnię kolejny błąd?
Obnażacz różówka i Psowacz różany
Jak do tej pory nie miałam takich "nalotów" owadzich szkodników jak w tym roku.
Kolejny raz widziałam tydzień temu przysiadającego na róży pomarańczowego owada. I po tygodniu nieobecności zauważyłam, że dotychczas nieskalany Graham Thomas ma pozostałości po liściach (same obgryzione żyłki). To robota Obnażacza różówki - znalazłam ok 30 gąsienic zajadających moją ulubioną różę. Zaobserwowałam dodatkowo czarne jakby ziarnka maku na liściach znajdujących się niżej liści, sądzę że to odchody żerujących gąsienic.
[img]http://.vot.pl/zdjecia/11lipiec/xDSC_0860.jpg[/img]
Gęsiego to towarzystwo zżerało Grahamka - larwy Obnażacza różówki
Wszystkie zebrałam, zabiłam (bez szczegółów) i opryskałam Karate-m. Podobne zniszczenia (ale mniej uszkodzeń) na Alchymist i nawet na Dorothy Perkins.
Róże historyczne bez uszkodzeń szkodnikowych.
W innym miejscu działki zauważyłam jeszcze inne mniejsze gąsienice Psowacza różanego. Objaw: na listkach róży NN pojedyncze dziurki.
Kolejny raz widziałam tydzień temu przysiadającego na róży pomarańczowego owada. I po tygodniu nieobecności zauważyłam, że dotychczas nieskalany Graham Thomas ma pozostałości po liściach (same obgryzione żyłki). To robota Obnażacza różówki - znalazłam ok 30 gąsienic zajadających moją ulubioną różę. Zaobserwowałam dodatkowo czarne jakby ziarnka maku na liściach znajdujących się niżej liści, sądzę że to odchody żerujących gąsienic.
[img]http://.vot.pl/zdjecia/11lipiec/xDSC_0860.jpg[/img]
Gęsiego to towarzystwo zżerało Grahamka - larwy Obnażacza różówki
Wszystkie zebrałam, zabiłam (bez szczegółów) i opryskałam Karate-m. Podobne zniszczenia (ale mniej uszkodzeń) na Alchymist i nawet na Dorothy Perkins.
Róże historyczne bez uszkodzeń szkodnikowych.
W innym miejscu działki zauważyłam jeszcze inne mniejsze gąsienice Psowacza różanego. Objaw: na listkach róży NN pojedyncze dziurki.
A u mnie wciąż grasuje Bruzdownica ale nie pryskam tylko chodzę ze strzykawką i w każdą dziureczkę po kropelce dość mocno stężonego Decisa i na drugi dzień już nie ma odchodów na pędzie czyli nie żyje.
Gąsienice też grasują ale na bieżąco je zgniatam. No i mszyce zaczynają się pojawiać, trzeba uważać.
Gąsienice też grasują ale na bieżąco je zgniatam. No i mszyce zaczynają się pojawiać, trzeba uważać.
Mamy już połowę sierpnia, czyli czas, w którym nie powinniśmy stosować nawozów u róż. Zaprzestanie nawożenia można nawet zacząć wcześniej, czyli w połowie lipca.
W tym okresie wszystkie młode pędy powinny przed przymrozkami zdrewnieć, aby nie przemarzły. Dlatego jedynymi nawozami, którymi możemy dokarmić nasze krzewy powinny być nawozy potasowe, które wzmacniają młode pędy pomagając w ten sposób przetrwać przymrozki.
W tym okresie wszystkie młode pędy powinny przed przymrozkami zdrewnieć, aby nie przemarzły. Dlatego jedynymi nawozami, którymi możemy dokarmić nasze krzewy powinny być nawozy potasowe, które wzmacniają młode pędy pomagając w ten sposób przetrwać przymrozki.
W tym okresie opryski raczej nie przyniosą bardzo widocznych rezultatów, ale można je profilaktycznie opryskać, aby nie osłabły zbytnio przed zimą. Bardziej bym się skupił nad opadłymi liśćmi i gałązkami, w których mogą zimować patogeny. Z oprysków miedzian powinien wystarczyć.