Śmiechu warte
Na dyskotece wiejskiej, mieszczanin podchodzi do dziewczyny:
- Zatańczysz?
- Nie chulom.
Podchodzi do drugiej:
- Zatańczysz?
- Nie chulom.
Zrezygnowany podchodzi do trzeciej i się pyta:
- Zachulosz?
- Z wieśniakami nie tańczę.
Pani od języka polskiego pyta Jasia:
- Jeżeli powiem jestem piękna, to jaki to będzie czas?
- Z całą pewnością przeszły.
- Zatańczysz?
- Nie chulom.
Podchodzi do drugiej:
- Zatańczysz?
- Nie chulom.
Zrezygnowany podchodzi do trzeciej i się pyta:
- Zachulosz?
- Z wieśniakami nie tańczę.
Pani od języka polskiego pyta Jasia:
- Jeżeli powiem jestem piękna, to jaki to będzie czas?
- Z całą pewnością przeszły.
W szpitalu leży nieprzytomny mężczyzna, przy nim siedzi troskliwa żona. W pewnym momencie chory budzi się, patrzy na żonę i pyta:
- Byłaś przy mnie zawsze, kiedy spotykało mnie jakieś nieszczęście, prawda?
- Tak, kochanie.
- Byłaś przy mnie, kiedy mnie z pracy wywalili?
- Tak, kochanie.
- A gdy moja firma zbankrutowała, też przy mnie byłaś?
- Tak, kochanie.
- A gdy nam się chałupa spaliła?
- Też przy tobie byłam, kochanie.
- Teraz, gdy miałem ten cholerny wylew, też przy mnie jesteś?
- Tak, kochanie.
- Wiesz co? Ty mi przynosisz pecha!
- Byłaś przy mnie zawsze, kiedy spotykało mnie jakieś nieszczęście, prawda?
- Tak, kochanie.
- Byłaś przy mnie, kiedy mnie z pracy wywalili?
- Tak, kochanie.
- A gdy moja firma zbankrutowała, też przy mnie byłaś?
- Tak, kochanie.
- A gdy nam się chałupa spaliła?
- Też przy tobie byłam, kochanie.
- Teraz, gdy miałem ten cholerny wylew, też przy mnie jesteś?
- Tak, kochanie.
- Wiesz co? Ty mi przynosisz pecha!
Edytko niestety nie z głowy , za to sieć to kopalnia . Dobra lektura na poprawę humoru
Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka.
Nagle pod kominkiem spostrzegł skórę tygrysa.
Mówi do dziadka:
- Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym tygrysem!
- Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się tygrys. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu...
- Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu!
- A jak myślisz bałwanie, na czym ten tygrys się ślizgał?
Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka.
Nagle pod kominkiem spostrzegł skórę tygrysa.
Mówi do dziadka:
- Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym tygrysem!
- Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się tygrys. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu...
- Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu!
- A jak myślisz bałwanie, na czym ten tygrys się ślizgał?
Jasiu rozmawia z ojcem:
- Tatusiu, chyba muszę iść do okulisty!
- Dlaczego?
- Bo od dawna nie widzę kieszonkowego, które miałeś mi dawać!
Rozmawia dwóch dyrektorów:
- Ja to nie mogę znaleźć sekretarki.
- A jaka ma być?
- Mam małe wymagania!
- Jakie?
- Dwudziestoletnia z trzydziestopięcioletnim doświadczeniem.
Blondynka dzwoni do swojego chłopaka i mówi:
- Mógłbyś do mnie wpaść? Mam tu strasznie trudne puzzle i nie wiem, od czego zacząć...
- A co powinno z nich wyjść według rysunku na pudełku? - pyta chłopak.
- Wygląda na to, że tygrys.
Chłopak decyduje się przyjechać. Blondynka wpuszcza go i prowadzi do pokoju, gdzie na stoliku porozsypywane są puzzle. Chłopak przez chwilę przygląda się kawałkom, po czym odwraca się i mówi:
- Kochanie, po pierwsze nie wydaje mi się, żebyśmy ułożyli z tych kawałków cokolwiek przypominającego tygrysa. Po drugie: zrelaksuj się, napijmy się kawy, a potem pomogę ci powrzucać wszystkie te płatki kukurydziane z powrotem do pudełka...
- Tatusiu, chyba muszę iść do okulisty!
- Dlaczego?
- Bo od dawna nie widzę kieszonkowego, które miałeś mi dawać!
Rozmawia dwóch dyrektorów:
- Ja to nie mogę znaleźć sekretarki.
- A jaka ma być?
- Mam małe wymagania!
- Jakie?
- Dwudziestoletnia z trzydziestopięcioletnim doświadczeniem.
Blondynka dzwoni do swojego chłopaka i mówi:
- Mógłbyś do mnie wpaść? Mam tu strasznie trudne puzzle i nie wiem, od czego zacząć...
- A co powinno z nich wyjść według rysunku na pudełku? - pyta chłopak.
- Wygląda na to, że tygrys.
Chłopak decyduje się przyjechać. Blondynka wpuszcza go i prowadzi do pokoju, gdzie na stoliku porozsypywane są puzzle. Chłopak przez chwilę przygląda się kawałkom, po czym odwraca się i mówi:
- Kochanie, po pierwsze nie wydaje mi się, żebyśmy ułożyli z tych kawałków cokolwiek przypominającego tygrysa. Po drugie: zrelaksuj się, napijmy się kawy, a potem pomogę ci powrzucać wszystkie te płatki kukurydziane z powrotem do pudełka...
Ostatni mnie zgniótł XD
'"Stary las zanucił pieśń
zaklętą w pnie i korony drzew
Wiatru szum i rzeki szept
Powtarza wciąż słowiańską wieść" -Aminae
Mój "słowiański ogródek"
zaklętą w pnie i korony drzew
Wiatru szum i rzeki szept
Powtarza wciąż słowiańską wieść" -Aminae
Mój "słowiański ogródek"
Pani na lekcji pyta dzieci co widziały po drodze idąc do szkoły?
Karolcia:
- Ludzi.
Bardzo dobrze - mówi pani.
Adaś:
- Samochody.
Bardzo dobrze - mówi pani.
- Jasiu, a ty co widziałeś?
Jasiu wstaje i mówi:
- Krzyż, drzewa, płoty...
- A co zrobiłeś przed krzyżem? - zapytała nauczycielka.
- Przeżegnałem się.
- A dlaczego przeżegnałeś się przed krzyżem, a nie przed drzewem? To drzewo i to drzewo.
Jaś chwile pomyślał i pyta nauczycielkę:
- Ma pani męża?
- Mam.
- To dlaczego całuje pani męża w usta, a nie w dupę. To ciało i to ciało.
Rzecz się dzieje w PRL-u w dobie największego kryzysu.
Do lekarza zakładowego dużej dobrze prosperującej firmy(jak na te czasy) wpada dyrektor.
-Panie doktorze! Panie doktorze!
Niech mnie pan prędko ratuje, bo ostatnio dzieje się ze mną coś złego!
-Spokojnie, panie dyrektorze.
Niech pan odsapnie i powie co panu dolega?
-Panie doktorze, ja mam z tego powodu już nieprzespane noce, nie mogę nic jeść, włosy sobie z głowy wyrywam a pan mi każe się uspokoić. Proszę natychmiast wypisać mi skierowanie do szpitala!
-Ależ panie dyrektorze, jeszcze pan mi nie powiedział co panu dolega.
-Panie doktorze, sam nie wiem co to jest.
Od pewnego czasu tak mi jajka sinieją. Pan mnie ratuje! Błagam!
-No już dobrze, dobrze.
Pan zsunie do kolan spodnie.
-Tak, tak, już się robi szefunciu kochany.
No i co? No i co?
-A nic, nic. Może pan już podciągnąć do góry.
Jak to?!!!. Przecież pan mnie nie zbadał,ani nawet porządnie nie obejrzał!
Panie dyrektorze, Pan się uspokoi, bo panu naprawdę nic nie dolega,tylko niech pan powie swojej sekretarce żeby sobie dupy kalką nie podcierała.
*****
Nad Polską przelatuje stado hebli.
Nad jedną z kieleckich wsi dostrzegają z dala bocianie gniazdo i znacznie obniżają pułap swojego lotu.
Przewodnik stada podlatuje nieco bliżej i pyta.
-Bocianicaaaaa! Do Krakowa to w lewo, czy w prawo?
-W lewooo!
-Dziękujęęę!
Po chwili zbliża się do tego samego miejsca jeszcze większe stado hebli.
Tak jak poprzednio,przewodnik stada podlatuje nieco bliżej i pyta.
-Bocianicaaaaa! Do Krakowa to w lewo, czy w prawo?
-W prawooo!
Dziękujęęę!
Samiec bocian podparł się łapą pod dziób,przymarszczył brwi i po chwili pyta.
-Klećkaaa. Dlaczego tym pierwszym powiedziałaś, że do Krakowa to w lewo a tym drugim, że w prawo???
-A na cholerę im tam w Krakowie tyle hebli?
Do lekarza zakładowego dużej dobrze prosperującej firmy(jak na te czasy) wpada dyrektor.
-Panie doktorze! Panie doktorze!
Niech mnie pan prędko ratuje, bo ostatnio dzieje się ze mną coś złego!
-Spokojnie, panie dyrektorze.
Niech pan odsapnie i powie co panu dolega?
-Panie doktorze, ja mam z tego powodu już nieprzespane noce, nie mogę nic jeść, włosy sobie z głowy wyrywam a pan mi każe się uspokoić. Proszę natychmiast wypisać mi skierowanie do szpitala!
-Ależ panie dyrektorze, jeszcze pan mi nie powiedział co panu dolega.
-Panie doktorze, sam nie wiem co to jest.
Od pewnego czasu tak mi jajka sinieją. Pan mnie ratuje! Błagam!
-No już dobrze, dobrze.
Pan zsunie do kolan spodnie.
-Tak, tak, już się robi szefunciu kochany.
No i co? No i co?
-A nic, nic. Może pan już podciągnąć do góry.
Jak to?!!!. Przecież pan mnie nie zbadał,ani nawet porządnie nie obejrzał!
Panie dyrektorze, Pan się uspokoi, bo panu naprawdę nic nie dolega,tylko niech pan powie swojej sekretarce żeby sobie dupy kalką nie podcierała.
*****
Nad Polską przelatuje stado hebli.
Nad jedną z kieleckich wsi dostrzegają z dala bocianie gniazdo i znacznie obniżają pułap swojego lotu.
Przewodnik stada podlatuje nieco bliżej i pyta.
-Bocianicaaaaa! Do Krakowa to w lewo, czy w prawo?
-W lewooo!
-Dziękujęęę!
Po chwili zbliża się do tego samego miejsca jeszcze większe stado hebli.
Tak jak poprzednio,przewodnik stada podlatuje nieco bliżej i pyta.
-Bocianicaaaaa! Do Krakowa to w lewo, czy w prawo?
-W prawooo!
Dziękujęęę!
Samiec bocian podparł się łapą pod dziób,przymarszczył brwi i po chwili pyta.
-Klećkaaa. Dlaczego tym pierwszym powiedziałaś, że do Krakowa to w lewo a tym drugim, że w prawo???
-A na cholerę im tam w Krakowie tyle hebli?
- Jak włożyć żyrafę do szafy ?
- Normalnie. Otworzyć szafę. Włożyć żyrafę. Zamknąć szafę.
- Lew zwołał zebranie. Kto nie przyjdzie ?
- Żyrafa. Bo jest w szafie.
- Jak przejść przez rzekę pełną krokodyli ?
- Normalnie. Przecież krokodyle są na zebraniu lwa.
__________________________________________
Siedza dwa golebie na drzewie. Jeden grucha a drugi jablko.
__________________________________________
Leca sobie dwa samoloty. Jeden bialy a drugi szybciej.
__________________________________________
Cos halasuje w szafie, gosc zaglada a tam marynarka wojenna.
__________________________________________
-Co tam wcinasz?
-Wątróbkę
-Daj kawałek
-Eee, same kości
__________________________________________
-po co myje sie szklanki?
-żeby sie zmieściło więcej herbaty
__________________________________________
Ślepy, głuchy i kulawy idą przez las. Nagle rozpętała się potężna burza z piorunami.
Ślepy: Błysnęło!!!
Głuchy: Huknęło!!!
Kulawy: No to pieronem uciekajmy!!!
__________________________________________
Pasażer stojący na peronie pyta pasażera wychylającego się przez okno pociągu:
- Co to za pociąg?
- Zielony - odpowiada tamten.
- No tak, ale dokąd?
- Do połowy
__________________________________________
Na drzewie siedzą dwie łodzie podwodne.Pod drzewem stoi krowa i próbuje się wdrapać na drzewo.Po wielu próbach zmęczona wchodzi na drzewo i wtedy łodzie podwodne pytają się
-krowa po co tu weszłaś?
-przyszłam na wisienki
-ale to jest wierzba i nie ma tu wisienek
-nie szkodzi mam w słoiczku...
__________________________________________
Siedzi w rowie jeż i coś wcina. Przychodzi zając i pyta:
- Co jesz?
- A co zając?
- Co jesz jeżyczku?
- A co zając zajączku?
- Normalnie. Otworzyć szafę. Włożyć żyrafę. Zamknąć szafę.
- Lew zwołał zebranie. Kto nie przyjdzie ?
- Żyrafa. Bo jest w szafie.
- Jak przejść przez rzekę pełną krokodyli ?
- Normalnie. Przecież krokodyle są na zebraniu lwa.
__________________________________________
Siedza dwa golebie na drzewie. Jeden grucha a drugi jablko.
__________________________________________
Leca sobie dwa samoloty. Jeden bialy a drugi szybciej.
__________________________________________
Cos halasuje w szafie, gosc zaglada a tam marynarka wojenna.
__________________________________________
-Co tam wcinasz?
-Wątróbkę
-Daj kawałek
-Eee, same kości
__________________________________________
-po co myje sie szklanki?
-żeby sie zmieściło więcej herbaty
__________________________________________
Ślepy, głuchy i kulawy idą przez las. Nagle rozpętała się potężna burza z piorunami.
Ślepy: Błysnęło!!!
Głuchy: Huknęło!!!
Kulawy: No to pieronem uciekajmy!!!
__________________________________________
Pasażer stojący na peronie pyta pasażera wychylającego się przez okno pociągu:
- Co to za pociąg?
- Zielony - odpowiada tamten.
- No tak, ale dokąd?
- Do połowy
__________________________________________
Na drzewie siedzą dwie łodzie podwodne.Pod drzewem stoi krowa i próbuje się wdrapać na drzewo.Po wielu próbach zmęczona wchodzi na drzewo i wtedy łodzie podwodne pytają się
-krowa po co tu weszłaś?
-przyszłam na wisienki
-ale to jest wierzba i nie ma tu wisienek
-nie szkodzi mam w słoiczku...
__________________________________________
Siedzi w rowie jeż i coś wcina. Przychodzi zając i pyta:
- Co jesz?
- A co zając?
- Co jesz jeżyczku?
- A co zając zajączku?
Uwielbiam Tulipany, a Ty?
Forumka Kasia
Forumka Kasia
Płonie rafineria. Kilka jednostek Państwowej Straży Pożarnej bezradnie patrzy na buchające płomienie i eksplozje nie będąc nawet w stanie zbliżyć się do pożaru. W pewnym momencie oczy wszystkich zwracają się na pojazd Jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Cigacicach. 30-to letni Star mija linię jednostek PSP, taranuje ogrodzenie, w końcu zwalnia. Ochotnicy wypadają z pojazdu, błyskawiczne rozwinięcie, podają pianę po całości, pożar opanowany.
Starosta po przekazaniu gratulacji przechodzi do konkretów:
- Panowie, jak mogę się wam odwdzięczyć za tę akcję, jest coś czego potrzebujecie w jednostce?
Naczelnik OSP drapiąc się w głowę:
- Noo, w pierwszej kolejności to przydałoby się zrobić hamulce w Starze...
Sally i Andy w swą pięćdziesiątą rocznicę ślubu poszli odwiedzić swoją starą szkołę. Później, kiedy z niej wychodzili, z przejeżdżającej akurat furgonetki bankowej wypadł im pod nogi worek z pieniędzmi. Nie myśląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponował, by zadzwonić na policję i zwrócić znalezisko, a Sally obstawała przy tym, aby pieniądze zatrzymać. Na drugi dzień do drzwi zapukali policjanci.
- Dzień dobry, czy nie widzieli państwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, który, być może, leżał gdzieś na poboczu lub trawniku?
- Nie, niczego nie widzieliśmy panie oficerze - odrzekła Sally, lecz Andy już wyrwał się do przodu i przytaknął skwapliwie, że owszem widzieli i...
- Nie, nie! - zawołała zaraz Sally. - Niech go pan nie słucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistością...
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy'ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął:
- To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły...
- Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się...