Guzowatość korzeni

Uprawa drzew i krzewów owocowych, choroby i szkodniki roślin sadowniczych.
S_H_A_D
Lubi podyskutować
Lubi podyskutować
Posty: 85
Rejestracja: 2010-05-16, 09:22

Post autor: S_H_A_D »

Witam, pisałem w tym temacie o śliwce, która rosła w środku sadu i po wykopaniu okazało się, że miała duże guzy na korzeniach. Jakiś miesiąc temu wykopałem rosnącą obok niej śliwkę, która była inną odmianą kupioną razem z tą chorą śliwką. Okazało się, że i ta śliwka była chora na guzowatość. Tak to wygląda:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Na szczęście rosnące obok tych śliwek drzewka owocowe jak jabłonki i grusze, które jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie, zostały przesadzone w inne miejsce i które również pochodziły z tej ''pechowej'' serii nie posiadają żadnych oznak guzowatości. Wszystkie drzewka rosły razem jakieś 8 lat, na szczęście tylko śliwki były porażone przez Agrobacterium tumefaciens i jeśli przez ten czas bakteria ta nie przeniosła się na inne drzewka, to można przypuszczać, że się nie rozprzestrzeniła w sadzie. Oczywiście spod śliwek ziemia została wybrana i na razie omijam to miejsce i nie zamierzam tam nic zasadzać.
S_H_A_D
Lubi podyskutować
Lubi podyskutować
Posty: 85
Rejestracja: 2010-05-16, 09:22

Post autor: S_H_A_D »

Gosia2501 pisze: Mam prośbę, jeśli mogę, żebyś, jeśli zdecydujesz się rozmnożyć swoje odmiany, poinformował nas za jakiś czas o wynikach eksperymentu i o zdrowotności nowych sadzonek. Pewnie trzeba będzie poprowadzić obserwacje kilka lat, ale może to być ciekawa dokumentacja. :-D Aha i myślę, że w ciągu trzech miesięcy proces ukorzeniania może się nie udać, ale mogę się mylić. ;)
Witam wszystkich, zgodnie z twoją prośbą zamieszczam informację co i jak się działo po kolei z moimi sadzonkami, oraz opiszę efekty ukorzeniania.
A więc od początku. Dnia 31 marca zabrałem się za zakładanie odkładów powietrznych na moich jabłonkach. Teraz już wiem dlaczego rozmnaża się owocowe przez szczepienie. Założenie odkładów na 6 drzewkach zajęło mi równo 5 godzin (przygotowanie miejsca pracy, przygotowanie drzewek poprzez zrobienie nacięć, oprószenie ukorzeniaczem całych pędów, zaprawienie podłoża środkami grzybobójczymi itd.), a ile przy tym było nerwów i złości to tylko ja wiem. Jeżeli ktokolwiek wpadłby na taki pomysł to na pewno nie polecam zabierać się za to w pojedynkę, tak jak ja to zrobiłem. Praca jest bardzo niewygodna, wsypywane podłoże do worka foliowego ściąga go z drzewka, tak więc trzeba jedną ręką mocno trzymać dół (miejsce przymocowania worka do pędu) by się nie obsuwał, drugą ręką unosić cały worek w górę by podłoże nie wysypywało się na boki, "trzecią ręką" przyciskać worek do pędu by podłoże miało z nim dobry kontakt, a "czwartą ręką" wrzucać podłoże do worka.
Teraz już wiem że najlepiej jest wybrać młody cienki pęd i ewentualnie na nim założyć odkład, na pewno nie powinno się robić tego na głównym pędzie. Po pierwsze założenie takiego odkładu jest dużo trudniejsze a samo powodzenie ukorzeniania mało prawdopodobne. O ile przed zrobieniem odkładów powietrznych wierzyłem w powodzenie tego sposobu rozmnożenia moich jabłonek, o tyle po tym jakże nieprofesjonalnym ich założeniu moja wiara zdecydowanie osłabła.

Tak wyglądały założone worki bez podłoża:

Obrazek
Obrazek

Potem po walce z umieszczeniem podłoża w workach:

Obrazek
Obrazek

Ze względu na to, że podłoże obsuwało się w dół i odchodziło od pędu, postanowiłem wszystko umocnić i usztywnić taśmą:

Obrazek
Obrazek

Teraz trzeba było czekać na efekty do jesieni i co jakiś czas zasilać w wodę podłoże w odkładach.
S_H_A_D
Lubi podyskutować
Lubi podyskutować
Posty: 85
Rejestracja: 2010-05-16, 09:22

Post autor: S_H_A_D »

Dnia 3 listopada, to jest po ponad pół roku ukorzeniania (dokładnie całe 7 miesięcy) zdecydowałem się zdjąć folię i sprawdzić jak się udał odkład powietrzny. Odkład zdjąłem z jabłonki na której mi najmniej zależało, bo jest łatwa do zdobycia, czyli 'Malinowa Oberlandzka'. Otóż efekt ukorzeniania był żaden. Nie wytworzył się nawet jeden mały korzonek. W miejscach gdzie ponacinałem korę oraz tam gdzie zostały usunięte gałązki i pąki, widać było jedynie silne zabliźnienie ran, w żadnym z tych miejsc nie wytworzył się korzeń. Co ciekawe pomimo że cały odkład jedynie raz zasiliłem wodą przez strzykawkę, torf miał taką samą wilgotność jak przy zakładaniu odkładu. Stan kory był taki jak by w ogóle nie miała ponad półrocznego kontaktu z mokrym torfem, czyli nie była jakaś silnie namoknięta, odchodząca od pnia, nie była spleśniała lub tym podobne. Jedyną różnicą w porównaniu do kory która znajdowała się poniżej i powyżej założonego odkładku, były lekko powiększone jakby nabrzmiałe przetchlinki.
S_H_A_D
Lubi podyskutować
Lubi podyskutować
Posty: 85
Rejestracja: 2010-05-16, 09:22

Post autor: S_H_A_D »

Dnia 7 listopada, postanowiłem ze wszystkich drzewek odwinąć folię z torfem, bo skoro i tak nic z ukorzeniania, to niech chociaż kora zdąży przeschnąć przed zimą a z drzewek pobierze się zrazy do szczepienia drzew owocowych. Jak wspominałem na jabłoni 'Malinowa Oberlandzka', jedyne co zauważyłem to nabrzmiałe przetchlinki, jednak po odwinięciu folii z odmiany 'Zimnieje Limonnoje' widać jak przetchlinkami wychodzą młode korzeni a dokładnie kalus.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
ODPOWIEDZ